RODO? To nic – paczkę nadal zostawisz u sąsiadów


Rodo
Rodo

Ochrona danych osobowych – a szczególnie strach przed nią – sięga chwilami granic absurdu.  Firmy kurierskie RODO nie dotknie jednak tak, jak mogłoby się wydawać. Odbierając przesyłki, nadal można liczyć na przychylność sąsiadów, sprzedawczyni w okolicznym sklepie czy innych wskazanych osób.

Gdy jednak Polska – bo w innych krajach RODO przeszło bez takich obaw jak nad Wisłą – owe cztery litery zaczęła wdrażać, zapadł iście blady strach. Nagle, ze względu na ochronę danych osobowych, wieszczono koniec pozostawiania przesyłek po sąsiedzku czy na portierni. Kurierzy mieli prawo zwątpić w to, czy mają umocowania prawne do tego, by przekazać komuś obcemu paczkę w sytuacji, gdy jest na niej imię, nazwisko i adres odbiorcy.
Choć rynek przesyłek coraz bardziej kieruje się ku mobilności – stąd bliska nam idea paczkomatów, doręczania do miejsca aktualnego pobytu czy też wizje Amazona o spuszczaniu ich dronami – paczki w razie nieobecności odbiorcy nadal trafiają do sąsiada czy innych bliskich lub zaprzyjaźnionych. To nadal dozwolone – niezależnie od RODO.

Firmy kurierskie a ochrona danych osobowych

W przypadku niektórych podmiotów oferujących dostawy paczek zapanował chaos. Kurierzy odmawiali przekazania paczek obcym. Wymagali też potwierdzeń na piśmie od odbiorcy. Pojawiły się też rozwiązania SMS. W wiadomości na numer kuriera adresat miał potwierdzać zgodę na przekazanie przesyłki. Mniej cierpliwi dostawcy ograniczali w takiej sytuacji procedury do pozostawienia awiza i oczekiwania samodzielnego odbioru z magazynu.To mija się z ideą kurierską i dostarczenia przesyłek wprost w ręce odbiorcy.
Tymczasem ochrona danych w przypadku przesyłek kurierskich nie jest tak poważna, jak mogłoby się wydawać. Kurier, zgodnie z prawem, ma m.in. możliwość weryfikacji odbiorcy dla potwierdzenia tożsamości. Niewykluczone jest także pozostawienie przesyłki pod innym wskazanym adresem. Możliwe jest to np. u sąsiadów. W takiej jednak sytuacji kurier zobowiązany jest do tego, by uzyskać precyzyjną informację od odbiorcy, czy zgadza się na przekazanie przesyłki. Co szczególnie ważne: potwierdzenie może być ustne. Nie wymaga pisemnej zgody, formularza z akceptacją czy też innych form, którymi straszono w przypadku wprowadzenia RODO. Wynika to z oceny danych adresowych. Urzędnicy zakładają, że nie mają one statusu wrażliwych. Zgoda ustna w pełni wystarczy do przejęcia przesyłki przez inną osobę.

Jak przesyłki są określane linią prawa?

Kwestię weryfikacji osoby odbierającej przesyłki za potwierdzeniem odbioru czy przekazy pocztowe reguluje m.in. ustawa z 23 listopada 2012 r. (Prawo pocztowe). Czyni to  także rozporządzenie ministra administracji i cyfryzacji z 29 kwietnia 2013 określające warunki wykonywania usług przez wyznaczonego operatora. Zgodnie z regulacjami obowiązującymi m.in. firmy kurierskie, osoba nadająca przesyłkę towarową przekazuje przewoźnikowi – chociażby w formacie listu przewozowego – wszystkie niezbędne informacje do optymalnego wykonania zamówionej usługi. One, co naturalne, muszą obejmować miejsce dostarczenia przesyłki i nazwę i adres konkretnego odbiorcy.

Adres na paczce ciągle nie dla wszystkich

Takie – logiczne – podejście do kwestii dostarczenia przesyłek nie oznacza jednak całkowitej swobody. Przekazując paczki np. pracowniczce osiedlowego sklepu warto jednak uczulić odbiorcę na… ową ochronę danych osobowych. Przesyłki nie powinny być wyeksponowane i prezentowane publicznie. Według założeń muszą być ulokowane tak, by osoby postronne nie miały okazji i możliwości odczytu adresu oraz imienia i nazwiska odbiorcy. Pod tym względem niezmiennie obowiązuje ochrona oraz zdrowa logika związana z prywatnością adresata.